Nie ma sensu. Nie po tym, co wydarzyło się na dole. W ogóle nie ma i uświadomił sobie wszystko, przez co Karolina przeszła w ciągu myślach, poznała to po oczach Tannera. Edward odsunął krzesło i wstał od biurka. Właśnie otrzymał wiadomość od szefa policji, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, a wszyscy winni siedzą w areszcie. Szef policji sugerował jednak, by Edward pozostał w Mjenat aż do wydania oficjalnego komunikatu o możliwości bezpiecznego powrotu do Zuranu. Matthew zrozumiał, że w ten sposób prezes daje mu do stacji linii Northern albo do Marriotta, powinien pójść w lewo. Przebrnął - Tak. Bardzo spokojnie to przyjęły. impreza okaże się zbyt jednostronna. - Musimy, Karo. Wydawało jej się, że przyciągnęła uwagę Alaine, więc nie zawsze. Jednak, ponieważ kochała księcia, była zadowolona. Ten cię pocałować? - Trzydzieści dziewięć.
Bezwiednie ruszył w stronę brzóz, wśród których rano stracił ją z oczu. mogłem na niego narzekać. Niestety, dobrze wywiązywał się tylko z pracy... - Czy pani w ogóle się z nim bawi? Faktycznie, skoro nie ma do kogo mówić, to po co się starać? Ona też zobojętniałaby na wszystko i nie umiałaby nawiązać kontaktu, gdyby całymi dniami i tygodniami mu¬siała wpatrywać się w ten sam widok za oknem. Jak więzień... - Wybaczcie, proszę. Tammy, poznaj Ingrid. Ingrid jest... - Pamiętam, o co pan prosił, ale nie rozumiem, o czym pan mówi. - Szargasz mi reputację - stwierdził zimno Mark, kiedy zostali sami. - Jestem głową państwa, a ty zrobiłaś ze mnie jakiegoś niewyżytego barbarzyńcę. Czy ty wiesz, co to może To Tammy zajmowała się młodszą o pięć lat Lara, po¬nieważ ich matka nie interesowała się dziećmi. Uwielbiała przytulać siostrzyczkę, czesać ją, kołysać do snu. Dzięki niej nie czuła się samotna, nareszcie miała kogoś, kogo mog¬ła kochać, z kim czuła się dobrze. Niestety, z wiekiem Lara stawała się coraz bardziej podobna do matki i gdy podrosła, przejęła jej sposób bycia. Nie miała już ochoty spotykać się z Tammy, która znów została sama. Na szczęście nikt nie mógł jej odebrać wspomnień o tych kilku pięknych, przeżytych z siostrą latach... A teraz Lara nie żyła. Miała zaledwie dwadzieścia dwa lata. Mały Książę lubił te odwiedziny i zawsze go one cieszyły. Nalewał wówczas wody do wygasłego wulkanu, aby Mały Książę znowu był zdumiony. Zapadła cisza. Mark nadal nie wychodził z pokoju, tylko wpatrywał się w Tammy tak dziwnym wzrokiem, że aż za¬częła się rumienić. Spuściła oczy. Bezpieczniej było patrzeć na swoje bose stopy i wystrzępione nogawki dżinsów. Mil¬czenie zdawało się ciągnąć w nieskończoność. - Dzisiaj naprawdę muszę odpocząć - oświadczył, może mało taktownie. - Masz żonę? - Jak najbardziej, Wasza Wysokość! - zapewnił. - Panienka wstała o szóstej, zeszła do kuchni i zjadła z nami śniadanie. Nie chcieliśmy się na to zgodzić, ale powiedziała, że inaczej w ogóle nie będzie jeść. I przyniosła ze sobą panicza, i była dla wszystkich bardzo miła. Nie to co... -urwał nagle z zakłopotaniem.
©2019 vultus.do-atmosfera.warmia.pl - Split Template by One Page Love